Dawno minęły czasy, gdy podstawowym wyposażeniem ucznia był piórnik, zeszyty i tornister. Świat w dobie pandemii się zmienił i nadal zmienia. Podobnie edukacja, która w niezwykle przyspieszony sposób musiała przestawić się na nowe kanały komunikacji. Czy szkoły z tym sobie poradziły – tu każdy z rodziców ma swoje zdanie, ale wszyscy są zgodni, że ciężar tych zmian spoczął na ich barkach, lub mówiąc dokładniej, na ich portfelach.
Internet w każdym domu
W niespełna rok przestawiliśmy się na zdalną formę nauki. Jednak nie było to takie proste. W jednej chwili kilkoro członków rodziny (w klasycznym modelu jest ich czworo) zaczęło korzystać z Internetu w tym samym momencie. I wtedy bardzo często okazywało się, że sieć domowa nie jest na to przygotowana. Większy pakiet dostępowy lub przejście na łącze światłowodowe, a w konsekwencji wymiana routera na nowocześniejszy to pierwsze koszty, z którymi musieliśmy się zmierzyć. Z analiz wynika, że sporym ratunkiem była tu pożyczka pozabankowa. Trudno bowiem oczekiwać, że każdy był w stanie unieść nieoczekiwane koszty bez wsparcia dodatkowymi środkami.
Laptop zamiast tornistra
O ile dostęp do Internetu, czy modyfikacja domowej sieci to wydatek rzędu kilkuset złotych, o tyle zakup nowego komputera to już znacznie większy koszt. Dlaczego tak popularne stały się tu laptopy? Pewnie powodów jest kilka, ale tym najważniejszym jest kompaktowość tego rodzaju komputera. Na domowym biurku nie zajmuje więcej miejsca niż zeszyt czy książka i podobnie jak one po skończonych zajęciach może być odłożony na półkę. Dodatkowo wszystkie nowe laptopy, a także większość używanych, które wciąż są w obiegu, mają fabrycznie wmontowane kamerki internetowe. Te z kolei są niezbędne w czasie lekcji realizowanych w systemie online. To niewielkie urządzenie w pewnym momencie stało się towarem wręcz deficytowym. Użytkownicy stacjonarnych komputerów wiedzą o tym najlepiej. Na rynku brakowało kamerek, a na realizację zamówień trzeba było czekać nawet dwa tygodnie. Laptop rozwiązywał ten problem od razu.
Najlepszy dla dziecka czyli jaki?
Laptopy dla dzieci w sumie niczym nie ustępują „dorosłym” urządzeniom. Te same systemy używane są do pracy co do nauki. Często jest też tak, że „dziecięcy” laptop przerasta swojego „dorosłego” brata. Pamiętajmy bowiem, że sporo dzieci używa komputerów do gier, które niejednokrotnie mają wysokie wymagania sprzętowe (wielkość pamięci, rozdzielczość ekranu czy karta graficzna). Rozsądnym wyjściem jest przejrzenie ofert urządzeń do grania i doposażenie ich w ewentualnie brakujące programy, które będą niezbędne w nauce online.
Na co zwrócić uwagę?
Odpowiedzi ujmijmy w kilku punktach:
• RAM: specjaliści wskazują, że absolutnym minimum to pamięć 4GB, dzięki której komputer będzie służył do nauki i spełni też oczekiwania w kwestii gier.
• Procesor: to najważniejszy element w laptopie, szczególnie jeśli ten będzie przeznaczony do celów edukacyjnych. Obecnie najlepszymi rozwiązaniami jakie oferuje rynek są procesory Intel® Core™ i3, i5 lub i7. Zapewniają komputerowi wysokie osiągi pozwalają na obsługę wymagających zadań i aplikacji. W skrócie: lepsza wydajność i szybsze działanie to większy komfort nauki dziecka.
• Ekran: najrozsądniejszym wydaje się wielkość 15,6 cala. Taki ekran sprawdzi się zarówno w nauce, oglądaniu filmów czy w czasie grania. Pamiętajmy też o odpowiedniej karcie graficznej. Najpopularniejszą jest w tej chwili karta NvidiaGeForce 920M.
Nowy laptop z wyposażeniem to koszt minimum 2,5 tys. złotych. Pamiętajmy, że to inwestycja w edukację dziecka. Ten wydatek może sfinansować pożyczka pozabankowa, której spłata rozłożona na raty będzie lżejsza dla domowego budżetu.
Materiał promowany.
